poniedziałek, 3 lutego 2014

Od Akumu Do Zoey

Gdy wyczułem wilkołaka momentalnie się zestresowałem. Był to mój naturalny wróg i choć większość była ode mnie dużo słabsza i szybko mogłem sobie z nimi poradzić na zachowanie mojego organizmu nic nie mogłem poradzić. ~Długo jeszcze tu będą węszyć... ~ chciałem powiedzieć ale Zoey zakryła mi usta dłonią. Gdy już zapach ludzi i wilkołaka znikną zdjęła swoją rękę i spojrzała mi w oczy, które ze stresu zrobiły się jaskrawsze niż zwykle. Dziewczyna uśmiechnęła się nieznacznie. Po woli się uspokajałem.
-Ten był silniejszy niż inne... - mruknąłem
-Co?
-Ten wilkołak był silniejszy niż zwykle one są. Wyglądał wręcz jak jakaś mutant...
-Mutant? - dziewczyna wzdrygnęła się. Wiedziałem, że myśli o tym samym co ja... Czyżby ludzie znów założyli jakieś laboratorium?
-A tak zmieniając temat... Mogłaś zjeść ten chleb. Nawet jeśli te szczury szkodzą na dłuższą metę to byłem na nie uodporniany jeszcze w laboratorium. Wszystkim stworzeniem to robią. Tobie też to wstrzykiwali ale byłaś w tedy uśpiona.
-Wstrzykiwali?
-Tą żółtą maź. Wzmacnia organizm i podnosi wrodzone moce. Popatrz. - to mówiąc rozciąłem sobie rankę na palcu. Była różowo-żółta.
-Ohyda.
-Wiem. U ciebie jest tego znacznie mniej, bo chcieli tylko uodpornić cię na truciznę tych szczurów. U mnie chcieli wykryć jeszcze moje moce. - uśmiechnąłem się. Dziewczyna wahała się przez chwilę jednak odwzajemniła nieśmiało uśmiech.

<Zoey ? ^ ^>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz