czwartek, 13 lutego 2014

Od Akumu Do Zoey i Adrianny

Zaczynało mnie pomału to wszystko nudzić. Nie dość, że codziennie robiliśmy dokładnie to samo. Codziennie łażenie tą samą drogą po tysiąc razy. Codziennie przeszukiwanie domów przy tej samej ulicy, bo właśnie ona jest najbezpieczniejsza. Jakby tego było mało za swoim ogonem cały czas czułem kroki dziewczyny, która w każdej chwili mogła się zmienić w jakiegoś cholernego jaszczura. Pięknie! W miarę upływu godzin narastała we mnie ta frustracja. Obydwie dziewczyny zdawały się niczego nie dostrzegać. No cóż ja sam starałem się tego nie okazywać choć wrzało we mnie jak woda w czajniku. Od pewnego czasu nie słuchałem już ani Zoey ani tamtej dziewczyny - Adrianny jak pamięć mnie nie myli (a myli mnie rzadko). Między obydwiema tymi istotami co chwilę wybuchały jakieś kłótnie. Ja zaciskałem tylko zęby. W pewnym momencie moim uszom dobiegł jakiś odgłos. Niewątpliwie kroki choć mocno przytłumione.
-Zamknijcie się! - warknąłem do dziewczyn. Zoey automatycznie się zamknęła, a Adrianna tylko uśmiechnęła się kpiąco.
-Co...? - zaczęła Zoey ale po chwili sama to usłyszała - Ludzie! - warknęła.
-I elfy. - dodałem. - Niewątpliwie polują. Cholera! Zmywamy się stąd! Teraz! - Zoey nie trzeba było dwa razy powtarzać. Natychmiast przemieniła się w kota i kilkoma zwinnymi ruchami wskoczyła na dach najbliższego budynku upuszczając siatki, zrobiłem podobnie (tylko, że z przyczyn fizycznych nie zmieniłem się w kota). Pognaliśmy jak najszybciej przed siebie, co jak co ale banda uzbrojonych ludzi, którzy na dodatek mają jakiś chory sojusz z elfami to nie jest zbyt dobry kompan. Nagle Zoey zatrzymała się gwałtownie.
-A gdzie Adrianna?! - warknęła
-A niech ją... - Pobiegłem z powrotem. Ostrożnie wychyliłem się za krawędź dachu i aż jęknąłem z rozpaczy. Adrianna stała sobie jak gdyby nigdy nic na środku drogi odwrócona twarzą do źródła odgłosów.
-Adrianna! - Zawołałem. - Choć no tu! Chcesz żeby cię złapali?! - Lecz ona nadal sobie tak po prostu stała. W tej chwili wyszedł pierwszy człowiek. Jak na filmach w zwolnionym tempie zobaczyłem to co się potem wydarzyło. Człowiek dosłownie wyskoczył z bocznej uliczki i celując w Adriannę nacisną spust. Zrobiło mi się nie dobrze, bo wiedziałem co zaraz zobaczę. Lecz jak bardzo się przeliczyłem. Wystarczyło jedno mrugnięcie okiem, by przede mną wyrósł jaszczur wielkości małego domu. Z zaskoczenia zaparło mi dech w piersiach i resztę obserwowałem ze wstrzymanym oddechem. Potwór machnął łapą wyrzucając pocisk w odwrotną stronę, siła tego uderzenia była porównywalna do siły granatu więc w jednej chwili wszyscy ludzie w promieniu 2 metrów zostali zesłani na tamten świat...

<Zoey? Adrianna?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz